niedziela, 9 grudnia 2012

04.Płonąca księga.

-Wiesz już co to było? -zapytałam siadając obok Adama w jednym ze stolików w restauracji.
-Po pierwsze. To Dzień dobry, po drugie to fajnie że pytasz ale nie możesz usiąść, po trzecie to mam wątpliwości co do pierwszego punktu ale jak już cię zobaczyłem z samego rana to dzień dobrze zapowiadać sie nie może.  
-Mam w dupie jak będzie wyglądał twój dzień, ale chyba mam prawo wiedzieć dlaczego goniło mnie... no... to coś. 
-I dlatego siadasz przy moim stoliku kiedy jem śniadanie? -zapytał pijąc kawę. 
-Tak. 
-Wiesz co? Naprawdę twoja naiwność zaczyna mnie śmieszyć. Myślisz że jak nie dałem cię zabić to od razu będziemy przyjaciółmi? Wiesz ja muszę wypełnić misję, i wolałbym abyś została żywa, przynajmniej do czasu aż JA cię nie zabiję. Ale spokojnie! Mamy dużo czasu! No i jeszcze śmieszy mnie to że zaczęłaś uważac mnie za mądrzejszego. Chociaż... to prawda. Czyli co ty tam chciałaś wiedzieć? Hmmm... Ah, tak. Przepraszam ale nie udzielam korepetycji poza uniwersytetem. W razie wątpliwości proszę zjawić się na zajęciach. Powiedział podając mi wizytówkę. 
-Wykładasz na uczelni?
-Przepraszm ale nie pamiętam abyśmy zaczęli mówić do siebie Per Ty. -powiedział wstając od stolika i kierując się w stronę windy. 
-Adam! -krzyknęłam 
-Przepraszam, ale Profesor Jonson. -powiedział odwracając się i puszczając mi oczko. Wymamrotałam coś pod nosem i nie dając za wygraną skierowałam się tak samo jak on w stronę windy. Adam gwizdał sobie kiwając się w tył i w przód ręce trzymał z tyłu i co najważniejsze światnie zdawał sobie sprawę z tego że mnie irytuje. 
-Dobra profesorku, czy jak ci tam inaczej co mam zrobić aby dowiedzieć się co mnie zaatakowało! -wybuchnęłam przyciskając go do ściany. 
-Hmm... Wiesz mówiłem że nie udzielam korepetycji, ale w przypadku niektórych studentek robię wyjątek. -powiedział obejmując mnie w pasie
-Wal się! Sama znajdę odpowiedź! -krzyknęłam wychodząc gdyż drzwi od windy już się otworzyły. Podeszłam pod swoje drzwi i chciałam je otworzyć lecz przeszkodził mi w tym pewien osobnik któy bezczelnie się o nie opierał. 
-Ale jak ty? Przecież... za mną.. a teraz... tu... -zaczęłam się jąkać a on się tylko zaśmiał. Przysięgam jeśli jeszcze raz się tak zaśmieje to normalnie... to ... nie wiem co mu zrobie ale wiem że to nie będzie nic miłego. 
-Wiesz... myślę że na google.pl nie znajdziesz informacji na temat ataku na istoty które nie są ludźmi, no możesz szukać przy demonach czy opętaniach ale to wszytsko dzieje się na ludziac ty jesteś inną bajką złotko. Tego nie znajdziesz w internecie... chyba że chcesz poszukać historię rodziny Cullenów, o tym znajdziesz dużo. -powiedział a ja stałam bez ruchu czekając aż pozwoli mi wejść do MOJEGO mieszkania. -No dobrze, wiem co to jest. I jest możliwość abyś ty też to wiedziała. -powiedział patrząc na mnie z tym cwanym uśmiechem. 
-Czegoś chcesz, ale nie wiem czego. -powiedziałam patrząc na niego przenikliwie 
-Nie, to ty czegoś chcesz, a jak to mówią nic za darmo...a tym bardziej dla wrogów.-powiedział
-Czyli czegoś chcesz. 
-Możliwe 
-Ok. Ale jeśli masz zamiar tak się ze mną bawić zgadnij co się kryje za tymi oczami w kolorze gówna to bardzo nie miło ale wejdźmy do środka bo nie mam zamiaru przestać całego poranka na korytarzu. 
-O jak, miło że mnie zapraszasz i dla twojej wiadomości mamy takie same oczy. -powiedział tradycyjnie rozsziadając się na kanapie, tylko tym razem zajął mniej miejsca. 
-Nie Jonson, my mamy PODOBNE oczy.Więc czego chcesz? -zapytałam siadając na fotelu i nalewajac sobie wina, które jest przynoszone za każdym razem do mojego salonu po tym jak sprzątaczka już wysprząta, taki plus życia w luksusach. 
-Hmmm...  powiedzmy że potrzebuję kogoś, kto poszedłby ze mną na bankiet. -powiedział uśmiechając się chytrze w moją stronę... powtórzę się ale ja mu kiedyś ten uśmieszek zedrę z twarzy.
-I ty Adamie Jonsonie nie możesz sobie nikogo znaleźć... bo już ci uwierzę.
-Uważasz że jestem przystojny? -zapytał poruszając brwiami
-Nie, uważam że jesteś dupkiem. A oni nie mają problemu ze znalezieniem "towarzyszki" A w dodatku dlaczego ja? -zapytałam
-No pomyślmy? Bo mnie nie lubisz, bo ta propozycja cię wkurzy, bo jestem dupkiem, bo mam uprzykrzać ci życie. -powiedział drapiąc się po brodzie.
-No pomyślmy... nie.
-Czyli nie chcesz się dowiedzieć paru przydatnych informacji?
-Nie chcę robić niczego co jest związane z tobą, ale niestety mam taką misję. I idź być dupkiem gdzie indziej. -powiedziałam popijając wino.
-Chciałbym... ale lubię cię irytować. Wiesz takie małe kółko zapoznawcze przed twoim prawdziwym cierpieniem. -powiedział, a oststnie trzy słowa wyszeptał mi prosto w twarz. Wziął butelkę do ręki i wypił połowę zawartości. -Hmm... dobre, lecz gustuję w mocniejszych napojach. -powiedział i wyszedł,
 Hmmm... Profesor Jonson, czyli za dwie godziny jedziesz na uczelnię? Szkoda że zostawisz w samotności swoją księgę....

-Stuku, puku, -usłyszałam głos jakiejś dziewczyny która wychylała głowę zza drzwi, przestraszona odwórciłam się by sprawdzić kto jest tym nieproszonym gościem...
-Eleanor! -krzyknęłam i pobiegłam s stronę dziewczyny bo ją mocno przytulić. -Co ty tu robisz? -zapytałam, zapraszajać dziewczynę do środka.
-Hmmm... Jako córka przyjaciela przedstawiciela żywiołu, wiesz przyjaciel rodziny przekonałam twojego tatę abym wypełniła zadanie rok wcześniej czyli na moje szesnaste urodziny! A dobrze wiesz że zawsze chciałam ochraniać, w końcu po to uczyłam się ochrony od piątego roku życia! -krzyknęła. Położyła torebkę na sofie a następnie na niej usiadła. -Więc tak... Alex jeszcze się szkoli, bo do jego siedenmastych urodzin zostało trochę czasu, a chce mieć pełne doświadczenie, więc on ci opowie to wszystko. No wiesz... w każdej chwili może pojawiąc się osoba która nie jest z naszego żywiołu a musi nas chronić, albo jak będzie naprawdę źle to pojawi się ktoś zupełnie bez żywiołu. Który będzie musial chronić i ciebie... i tego ... no jak mu tam... Adama. -ehh... cieszę się że Eleanor będzie teraz ze mną ale bardziej się cieszę że będzie także Alex, no bo nie można tego ukrywać, ona jest taka roztargniona. I taka rozgadana że mimo tego iż jestem jej przyjaciółką mam ochotę przywali jej czymś ciężkim za tą jej słodkość! -No ale nie gadajmy już o tobie skarbie, co tam u ciebie?
-Wiesz, mam pytanie, oststno wydarzyło się coś naprawdę dziwnego i przerażającego ... -opowiedziałam jej całą historię. -Wiesz co to mogło być? -zapytałam
-Nie, nie wiem,prawdopodobnie miałabym to na zajęciach z ochrony ale skończyłam rok wcześniej. Może Alex będzie wiedział. -powiedziała robiąc minę kota ze Shreka.
-Ja nie mogę czekać na urodziny Alexa! Ja muszę się dowiedzieć teraz! A ten idiota mi tego nie chce powiedzieć to załatwię to inaczej. Chodź. -powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Adam ma pewną księgę w której mogą być informacje na ten temat. Adam oczywiście zna odpowiedź, ale chce abym poszła z nim na bankiet, a wiem że coś kombinuje... widać to było po jego minie, naprawdę zaczynam się go bać. No ale Piętnaście minut temu poszedł do pracy, więc zostawił puste mieszkanie, więc musimy się tam jakoś dostać, zwinąć księgę i dowiedzieć się o co chodzi...
-Tylko wiesz że ciężko będzie wejść do jego apartamentu, a wieszz... drzwi mu nie wyważymy!
-Mam pomysł -powiedziałam. -Ty tu zostaniesz i jak coś to jesteś kuzynką która była u mnie przez tą noc. A ściślej mnie nie było tutaj przez tą noc.
-Nie rozumiem. -powiedziała, a ja wytłumaczyłam jej cały plan...
-No to idę po moją torebkę. -powiedziałam i wyszłam kierując się w stronę recepcji.

-Przepraszam, ale dość krępująca sprawa. -powiedziałam w stronę kobiety
-Proszę jaśniej.
-Bo wie pani, zostawiłam torebkę w nie swoim mieszkaniu, a właściciel właśnie jest na uczelni, a to co jest w tej torbie jest dla mnie bardzo ważne, czy mogłabym poprosić aby ktoś otworzył to mieszkanie.
-Oczywiście, tylko zadzwonimy do właściciela... prosze podac numer numer oraz imię i nazwisko. -powiedziała.
-Hmm... wie pani, bo jest pewien problem, on niestety nie odbierze telefonu gdyż jak mowiłam jest na uczelni, wykłada... wykłada bardzo ważne rzeczy. Dzwoniłam do niego.
-Więc prosze zaczekać aż pani partner wróci.
-Ale to jest dla mnie bardzo ważne. -powiedziałam i zaczęłam płakać. -Nawet nie zdaje sobie pani sprawy jak bardzo. Od tego będzie zależała moja przyszłość. -powiedział recytując fragment z filmu "Ucieczka od umarłych"
-Przykro mi, gdybyśmy jeszcze mieli potwierdzenie że pani tam była.
-Mam!
-Słucham?
-Kelner!
-Proszę mówić jaśniej.
-Dzisiaj jadłam z nim śniadanie, a potem razem wróciliśmy do niego a potem to już tylk....
-Proszę nie kontynuować. -powiedziała,
 Na szczęście kelner który był rano jeszcze pracował, ciężko było mu sobie mnie przypomnieć ale w koncu stwierdził ze pamięta mnie z jakimś mężczyzną.  Dość długo to trwało aż zgodzili się na otworzenie tych drzwi, bałam się tylko że Adam wróci. Jakaś osoba pracująca w recepcji poszła ze mną z tym kluczem... Ehh... super... jeszcze parę takich numerów i będę dziwką z wypasionego wieżowca mieszkalnego! Teraz pozostało mi odwrócić jakoś jego uwagę.
-Coś mi się wydaje że nie zostawiłaś tu żadnej torebki. -powiedział kiedy wchodziłam do małego dziwnego pomieszczenia.
-Nie, na pewno ją gdzies tu zostawiłam. -powiedział a facet wciąż uważnie patrzył się na to co robię.
-Mam! -krzyknęłam widząc regał na którym stalo pare książek
-Naprawdę. -zapytał zdziwiony.
-Tak. -powiedziałam zdajac sobie sprawę że powiedziałam to na głos. Tylko teraz jak mam wziąć książkę, przeciez troche różni się od torebki. -Słyszał to pan? -zapytałam udając przestraszoną.
-Nie, nic nie słyszałem. Proszę brać torebkę ktora rzekomo pani tu zostawiła... będąc w tym pokoju, z panem Adamem .-kurde... już druga osoba która o dzisiaj podkreśla, ludzie nie mogą uprawiac seksu? Nie żebym to z nim robiła. Ale oni mają myśleć że to z nim robiłam! Bo tylko tak mogę dostac tą cholerną książkę !
-Ale ja tak!- Pobiegłam w stronę łazienki, a koleś zaraz za mną. Zwiększyłam ciśnienie wody która natychmiast wybuchła z kranu. -mówiłam ! -krzyknęłam a on zaczął próbować zatrzymać wodę i dzwonił po hydraulika. Ok, ja mam teraz czas aby wziąć księgę i wyjść.
-Znalazłam, śpieszę się muszę iść. -powiedziałam a woda natychmist przestała wypływać. Wybiegłam szybko z pomieszczenia trzymajac księge w ręce.
-Mam! -krzyknęłam wchodząc do salonu gdzie siedziała Eleanor.
-Haha ! Nie wierzę! Wiesz że oni nie powinni czegoś takiego robić! Haha! Co im powiedziałaś? Dzisiaj rano
robiłam seks z facetem który jest teraz na uczelni i zostawiałam tam torebkę która jesty mi bardzo potrzbna bo tak! I musicie mi otworzyć te drzwi bo macie klucze? Haha
-No podobnie! Ale gdybyś wiedziała jak się na mnie popatrzyli ! Dobra, później poplotkujemy, teraz trzeba znaleźć informacje na temat tych zjaw czy co tam to jest. -powiedział i otworzyłam ksiązkę lecz ona natychniast zaczęła płonąć. W drzwiach stanął Adam.
-Hmmm... Skąd wiedziałem ze wieści o tym że u mnie jest coś nie tak z wodą nie są przypadkiem tylko twoją sprawką?
-Weź ten ogień! -krzyknęłam lecz on tylko się zaśmiał
-Hmmm... i mogłabyś mi powiedzieć od kiedy jesteśmy parą? Czy chociażby kochankami?  Wiesz bo w mojej jakże obszernej liczbie kobiet które zostały oczarowane moim urokiem nie ma twojego imienia i nazwiska. No chyba że coś przeoczyłem.
-Zgaś to zaczęłam krzyszeć kiedy ogień chwycił się moich włosów a ja nie mogłam go w żaden sposób zgasić. Na szczęście tym razem mnie posłuchał, pomijając fakt iż moje słosy są do połowy spalone to nie bylo tak źle.
-Kochanie, zmieniłaś fryzurę? -zapytał -Wiesz w takiej ci ładniej. Zawsze wiedziałem że jesteś gorącą laską. ale nie sądziłem że aż tak. -powiedział biorąc księgę w rece i otwierając na stronie z tytułem "Demony przyszłości" -Wiesz, tak strasznie się starałaś że dowiesz się co to było. Powiedział podając księgę. Wyszedł mówiąc że mogę ją sobie zatrzymać. Oczywiście nie obyło się bez wrednych słów a'la Adam.
-Więc...-powiedziala Eleanor biorąc księgę i zaczynając czytać na głos.-Dusze przeszłości są to demony wykorzystujące najlepsze chwile z przyszłości i zamieniajac je na najgorsze. Przewaznie uprzedzają swój atak w śnie. Koniec zawsze jest najgorszą chwilą w  życiu. Lecz niestety prawdziwą. Pojawiają się one u osób które nie spodziewają się takiego obrotu wydarzeń. Najczęściej osoba atakowana nie ma pojęcia o co chodzio w tym śnie. Następnie demony podczas ataku wykorzystują fragmenty snu, a następnie próbują ukraść dusze. Osoba zaatakowana umiera w męczarniach gdyż bierze udział w wydarzeniach które byłyby najgorszymi rzeczami w przyszłości. Do tego ciało zaczyna zamarzać oraz szybko się nagrzewać, tak w kółko aż demony całkiem nie wyssają duszy. Demony atakują tylko raz. Jeśli bardzo zapragną cierpienia ofiary ześlą na nią swoich uczniów, którzy postarają się wypełnić zadanie...

_____________________________
Ja bardzo, bardzo, bardzo przepraszm za ten rozdział
wszystko zaczęło się psuć od chwili kiedy Juliette chciała 
się dostać do mieszkania Adama 
Chciałabym podziękować Medicatus_Hope 
oraz jej tacie, i powiedziec że ją doceniam.
Zostałam zmuszona do opublikowania tego rozdziału
bo planowałam go usunąć i napisać inny. 
Boję się że stracę przez to czytelników bo nawalam 
za każdym razem. 
Mimo wszystckjo jestem zawiedziona kiedy po paru dniach zdaje sobie sprawę 
że mało osób skomentowało. 
Nie mam pojęcia czy następny rozdział będzie lepszy, 
ale za kazdym razem obiecuję sobie że nie będę pisała 
na przymus. 
Lecz niestety występuje coś takiego jak szantaż. 
Mam nadzieję że nie spadniecie z komentarzami, bo tylko wtedy dodam 
nn, a mam nadzieję że jesteści optymistkami i liczyci na to że w końcu napisze cos lepszego!
Informuję także o tym że pojawiła się zakładka SPAM gdzie możesz umieszczać 
link do swojego bloga. Rób to pod spamem a nie pod rozdzialem. Wolę komentarz typu 
zryty rozdział. Niż http//www.blablabla....pl jak pisałam reklama jest ważna więc
będzie mi nawet miło jeśli dasz tam swojego bloga. 
A jeśli chcesz dawać link pod rozdziałem to śmiało, ale daj także pod spamem. 
Girl znalazła filmik który pasuje do opowiadania więc jest on w zakładce pod nazwą ZWIASTUN III
no to chyba na tyle z nowych wieści :) 

Pozostało mi tylko to:
CZYTASZ--->KOMENTUJESZ----->PISZĘ---->CZYTASZ--->KOMENTUJESZ