niedziela, 25 listopada 2012

1. Adam ma pokój nr 260

-Pamiętaj masz nie używać swoich mocy w obecności człowieka, wiesz dobrze że nikt się nie może dowiedzieć. A nie chcesz żeby niewinny człowiek musiał zginąć.
-Oczywiście ojcze.
-I wiedz że cię kocham i nie pozwolę ci cierpieć, nie traktuj tej misji jako wyzwanie tylko jako zaszczyt. Masz tutaj klucze od apartamentu, będziesz mieszkała blisko swego celu.
-Julietto, musimy iść, kończysz 17 lat o 10:30, została tylko minuta. -usłyszałam głos naszego służącego.
-Już idę Navidzie.
-Pa tato. -powiedziałam i przytuliłam się, do niego.
-Pa.
-30 sekund! szybko! -powiedział i pociągnął mnie za rękę. Pomachałam tacie i wskoczyłam do wielkiej bańki z powietrzem która z podmuchem wiatru wywiozła mnie w górę. Po chwili znalazłam się na Ziemii, bańka nie pękła lecz niosła mnie dalej, obok mnie było dżo ludzi, lecz w bańce byłam niewidzialna równo z chmurami bańka pękła, szybko rozłożyłam moje skrzydła (tak, jestem w żywiole wody, ale jestem także wróżką, mogę latać oraz pływać) Rozumiem dlaczego mówili że tutaj jest źle, dziwne powietrze, od którego już mnie zaczęło boleć gardło, większość kolorów to szary, ludzie wszędzie się śpieszą, wszyscy są ponurzy, i nie doceniają faktu iż mają kogoś kto pomaga im żyć. Nawet ciężko mi latać, muszę używać do tego więcej siły niż w żywiole, moje lekko pomarańczowe <skrzydła> przybrały teraz szaro pomarańczowy kolor, ehhh.... i tak nie wiem dlaczego one nie są błękitne, tak jak skrzydła wszystkich osób w żywiole, niektórzy mają także białe skrzydła. Babcia opowiadała mi że to jest kwestia przeznaczenia, przeznaczenie wie jaki jest nasz los i wie kogo zapragnie serce, skrzydła nie pochodzą od samej osoby tylko są od drugiej połówki, to co jest ich duszą jest naszymi skrzydłami. Mówiła także że to wcale nie oznacza że muszę być z ta osoba, mogę jej wcale nie poznać ... żyć z kimś innym kto wcale nie był mi przeznaczony a los pokieruje nami tak byśmy mogli tylko spojrzeć tej osobie w oczy, reszta należy tylko do nas, nikt nie wie co sie dalej wydarzy, ty jesteś wolny i decydujesz za siebie wybór jest jedynie twój i nie jest on przewidziany.  Wspominając dawne czasy nie zauważyłam że jestem już bardzo blisko ziemi. Na moje nieszczęście zobaczyło mnie jakieś dziecko, przestraszona wykorzystałam moją kolejną moc, a mianowicie niewidzilność, zanim dziewczynka pokazała mnie mamie zdążyłam zniknąć, mam nadzieję że mistrzowie się o tym nie dowiedzą, nie chcę być przyczyną śmierci tego dziecka. Minusem tej mocy jest to iż będę  niewidzialna do wybicia północy, i także to że nie jestem calkiem niewidzialna, jeśli ktoś spojży przed siebie tak że skieruje wzrok w moje oczy zobaczy mnie. Taka tam mała ciekawiostka. No to teraz mam 11 godzin na unikanie ludzkiego wzroku, a następnie moge spokojnie pojawić sie w moim nowym mieszkaniu bez obaw że ktoś się wystraszy drzwi które same się otwierają. [...]
00:02
No w końcu jestem widzialna, pochodziłam trochę po plaży, parę razy weszłam do wody, bo muszę mieć do niej dostęp przynajmniej co 10 godzin, ale to jest minimum. Najlepiej jeślibym miała kontakt z wodą co 3 godziny. No cóż. Weszłam do wielkiego wieżowca. W holu (jeśli moge to tak nazwać-od.aut.) znajdowała się duża skórzana kanapa oraz dwa fotele w tym samym fasonie, obok kanapy był szklany kwadratowy stolik. W rogach i przy wielkich szklanych oknach znajdowały się eukaliptusy, po lewej stronie znajdowała się recepcja, która pomimoo tak później pory była czynna. Na wprost znajdowały się ogromne schody. Na suficie ogromny złoty żyrandol. Wyżej dwa piętra balkonów z pozłacaną balustradą. Wystrój był pół nowoczesny pół bajkowy, to wszystko się tak pięknie komponowało. Z lewej strony były wielkie drzwi prowadzące do <restauracji>., na środku była marmurowa fontanna. Uśmiechnęłam się widząc luksusy które mnie otaczają. Wsiadłam do szklanej windy i wybrałam numer 17. Ponieważ drzwi były przeźroczyste, mogłam oglądać wystrój piętr, odkryłam że niektóre piętra wyglądają podobnie, a niektóre bardzo się różnią. Usłyszałam cichy dźwięk oznajmyjący że znajduję sie na wybranym przeze mnie piętrze, przede mną był długi korytarz z oświetlonymi krawędziami, po bokach znajdowały się drzwi z podświetlonymi numerkami, na jdnych było wygrawerowane nazwisko na innych nie. Ściany miały kolor granatowy i kontrastowały z kremową podłogą, Światła na suficie świeciły się na bladoniebieski kolor, dopiero dy zrobiłam parę kroków do przodu cały korytarz rozświetlił się, szłam przed siebie szukając numerku 270. Wyjęłam klucze i otworzyłam pokój. Wielki salon, na srodku kremowa kanapa, a przed nią telewizor, i ogromne szklane drzwi prowadzące na balkon. <Kuchnia> z wyspą, zupełnie odbiegała stylem od salonu, salon był subtelny i delikatny, kuchnia była nowoczesna. <Sypialnia> oraz garderoba w której były już ubrania przygotowane dla mnie, z sypialni można było także przejść do łazienki która najbardziej mnie interesowała. Nie mam pojęcia co żywioł dla mnie wybrał, jedynym plusem pozycji mojego ojca jest to że mieszkam w jednym z najlepszych apartamentów, i żyję w tak ogromnych luksusach o jakich się większości ludzi nie śniło, najlepsze jest to że za pobyt w tym miejscu nie zapłace ani grosza. Weszłam do <łazienki> która naprawdę przeszła moje oczekiwania, wielkie jacuzzi, żyrandol niczym z sali balowej.... no może troche mniejszy, ale wiem że co na niego popatrzę będę wyobrażać sobie mój wymarzony taniec z tym jedynym chłopakiem... ehhhh... Poszłam ponownie do salonu i usiadłam na kanapie. Na stoliku położona była butelka wina oraz kartka z kopertą. Wzięłam do ręki kartkę biorąc się za przeczytanie wiadomości.
-Julietto, mam nadzieję że ci się podoba, kazałem najlepszym ludziom poszukać apartamentu dla ciebie. Co jaiś czas możesz dostawać takie listy ode mnie. To jest ten pierwszy. W kopercie masz pieniądze, które na pewno będą ci potrzebne. Bo wiesz że nie musisz płacić tylko za mieszkanie. W parkingu podziemnym pod numerem G4 stoi tówj samochód do którego klucze znajdują się także w kopercie, mam nadzieję że błękitny   <Volkswagen Beetle> ci odpowiada. Nie będziesz chodziła do szkoły, ale będziesz musiała pracować. Wszystkie dokumenty sa jak się domyślasz w kopercie. Będziesz pracowała jako sekretaraka najlepszego adwokata w Nowym Jorku. Pracujesz w poniedziałki, środy i piątki od 8:30 do 22:00. Myślę że praca także ci odpowiada.  Pamiętaj że Adam ma pokój nr260. No i oczywiście nie zapominaj o tym że są ludzie którzy będa ci pomgać w misji i pilnować żebyś nie wpadła w tarapaty. -przeczytałam list od mojego ojca. No jak na chwilę obecną zapowiada się świetnie, wiedziałam że wybierze dla mnie to co najlepsze. Ehhh... zabrałam kopertę i włożyłam troche pieniędzy do portfela, a resztę włozyłam do szkatułki, kluczyki od samochodu włożyłam do torebki. Papiery związane z moją nowa pracą zabrałam z powrotem do salonu, nalałam wino do kieliszka,  podeszłam pod wielkie okno i rozsunęłam zasłony, a moim oczom ukazała się panorama Nowego Jorku. Mimo tego iż jest już godzina druga Nowy Jork wciąż tętni życiem. Rozświetlone ulice, pokryte lekką mgłą oraz statua wolności, ehhh... i w takim miejscu muszę kogoś krzywdzić. Powiedziałam patrząc na bransoletkę która ma odmierzać cierpienie drugiego człowieka [...]
Wraz z lampką wina już chwiejnym krokiem powędrowałam w stronę sypialni.Nigdy nie miałam mocnej głowy. W butelce została połowa zawartości trunku, a ja jestem juz lekko wstawiona. Ehhh... położyłam kieliszek na szafce nocnej i nie wchodząc do łazienki ściągnęłam z siebie ubranie. Nie mając już na nic siły położyłam się do łózka. [...]
Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Próbowałam go zignorować lecz niestety nikt się nie poddał. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do potężnych białych drzwi otwierających moją garderobę. Wyjęłam z niej biały jedwabny szlafrok i ponieważ byłam całkiem goła ubrałam go na siebie. Zimno materiału przeszyło moje ciało. Związałam szlafrok i skierowałam się w stronę drzwi. Otworzyłam je, a w nich ukazał się mężczyzna w białej koszuli i białej muszce. W rękach trzymał złotą tacę z dwoma filiżankami, oraz dzbankiem, i kartką." Dzień dobry. Kazano mi panią obudzić o 6:30, ponieważ nie zgłosiła się pani wczoraj w recepcji prosze zgłosić się dzisiaj musimy ustalić terminy sprzątania," -powiedział robiąc firmowy uśmiech, zabrałam od niego tacę i podziękowałam. Ehhh... przesunęłam butelkę z winem na bok i położyłam na stoliku tackę. Nalałam do filiżanki herbaty, i wzięłam do ręki kartkę. "Dzień dobry skarbie, domyślam się że spałabyś do godziny 11, a dzisiaj jest poniedziałek i musisz iśc do pracy, nie zaponij papierów, miłej herbaty" przeczytałam wiadomość, oczywiście od ojca, przestraszyłam się lekko informacją że muszę isć dzisiaj do pracy i nie dopijając herbaty poszłam się przebrać. Wzięłam szybki prysznic (tak, tak mam jacuzzi i prysznic) i ubrałam wcześniej przygotowaną <sukienkę>. Zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Popatrzyłam na zegarek...  7:00. Mam jeszcze półtorej godziny. Z tego co wiem jakieś 60 minut na dojaz na miejsce. A nie wypada się spóźnić w pierwszy dzień pracy. Założyłam na siebie czarne bolerko oraz założyłam czarne lity. Na nos założyłam  okulary przeciwsłoneczne, do torebki rzuciłam iphona i weszłam do windy klikając na -1.
Tak jak było w liście pod G4 stał niebieski samochód. Wyjęłam kluczyki i wcześniej sprawzając czy mam wszyskie dokumenty wyjechałam na miasto. Za ten rok przygotowań, poznałam także trochę NowegoJorku,  więc teraz nie powinnam miec problemu ze znalezieniem drogi. Kancelaria szefa znajduje się Blisko CentralParku. Zaparkowałam blisko budynku w którym znajduje się kancelaria. Weszlam do środka i przywitała mnie jedna z moich jak się domyślam koleżanek.
-Dzień Dobry. -powedziałam
-Dzien dobry. -opdowiedziała dziewczyna wyglądajaca na ok.19 lat.
-Jest może pan Mathiews?
-Imię i nazwisko. -powiedziała patrząc na mnie i lekko się uśmiechając. Widać że tez jest nowa.
-Juliette de'la Peazer. -powiedziałam, Megan, jak pisało na plakietce chwyciła za telefon wymawiając moje imie i nazwisko. Odłożyła aparat i skierowała mnie w stronę potężnych dębowych drzwi. Zapukałam dwa razy wchodząc do pomieszczenia. Przede mną siedział mężczyzna na ok. 40 lat. Pokazał ręką że mam usiąść i zabrał ode mnie papiery. [...] Spotkanie nie trwało długo. Dzisiaj były tylko "sprawy organizacyjne". Teraz mogę zająć się spełnianiem misji, albo odpoczynkiem.



__________________
Tak szczerze to mi się ten rozdział nie podoba, 
spodziewałam się czegoś lepszego. 
Większość to zanudzanie na temat wystroju i takie tam inne... 
Odniosłam wrażenie że trochę przesadziłam z tym 
luksusem, no ale pomyślałam żywioł na to stać.
To córka przedstawiciela wody. 
I łazienkę oraz samochód wybrała Girl za co jej ogromnie dziękuję :*
Juliet miała jeździć Porshe, ale ten pomysł
został mi rozradzony.
Zrobiłam także drugi zwiastun... o tak sobie z nudów :) 


Autor: Acoustic_Version

4 komentarze:

  1. No i wiedzę twoje natchnienie ! Czekam na ich spotkanie ! Ciekawe kiedy Adam zejdzie na ziemię. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Bajeczny rozdział! Ani trochę nie przesadziłaś! To córka żywiołu musi być niesamowita! Mam nadzieję że szybko spodka się ze swoim wrogiem. :* pisz szybko nową notkę! :*
    Selcia<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak może ci się nie podobać?! Przecież jest świetny ;* Czekam na nn i ciesze się że obrazki się podobały xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :D
    Czekam na NN
    i-m-sorry-new-hope.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń