środa, 28 listopada 2012

2.Będziesz jeszcze cierpieć.

 Weszłam do mieszkania i chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się chłopak opierający się o framugę drzwi. Bez zaproszenia wszedł do środka i rozłożył się na kanapie. Wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalił go. Zdezorientowana zamknęłam drzwi i poszłam w stronę owego "gościa" jeśli mogę go tak nazwać.
-Przepraszam, ale ktoś tu się chyba zapomniał. -powiedziałam i stanęłam naprzeciw niego ze skrzyżowanymi rękoma. Wyrwałam mu papierosa, zgasiłam w rękach (używając trochę wody) -Aha, i tutaj się nie pali. -powiedziałam. On wyciągnął drugiego papierosa i bez użycia zapalniczki go zapalił.
-No to mamy problem, bo ja jestem ogniem. -powiedział i zmienił pozycję siedzenia. -Nie udawaj że nie wiesz o co chodzi. Wodo. -powiedział dmuchając mi dymem prosto w twarz. Zakaszlałam parę razy, a on podał mi wodę stojącą na komodzie. -Oboje dobrze wiemy że ty jestes moim celem ja jestem twoim i takie tam bla, bla, bla. Stwierdziłem że nie możemy tak tkwić w miejscu więc postanowiłem zacząć twój koszmar. -powiedział chwytając mnie za twarz, ja oczywiście od razu mu się wyrwałam. Zaśmiał się lekko i kontynuował wypowiedź. -Mie musisz się fatygować, bo to jest jasne że ja wygram, no wiesz XY, silniejsza płeć, mam nadzieję że coś z ciebie zostaje. Rozumiesz śmierć w ostateczności. Normalnie jestem nawet miłym chłopakiem, ale wiesz dla ciebie nie mogę, a tą wodę to musiałem ci podać... no wiesz udusiłabyś się i misja skończyłaby się za szybko. A mi się tu bardzo podoba. Jak się domyślam ty także nie masz powodów do narzekania. No przepraszam. -powedział i chwycił się za usta robiąc minę myśliciela. -masz jeden. Mnie. -powiedział pokazując na siebie. -Jak widać taatuś kogoś rozpieszcza. -powiedział znowu chwytając moją głowę i lekko ją kręcąc. Tym razem naprawdę mnie zdenerwował. Dałam ręce do tyłu i zrobiłam w nich wielką kulę wody, następnie rzuciłam nią z całej siły w chłopaka. Siła była tak wielka że Adam zatrzymal się dopiero przy ścianie.Cała woda spłynęła na podłogę.  Zaczął głęboko oddychać i stał się cały blady, jego czy także wyblakły, tak jakby zaraz miał umrzeć. Taka mała ciekawostka jeśli oczy nie mają już kolorowej tęczówki to znaczy że osoba do której one należą nie żyje. Ehh... Niech pozna moja litość. Muszę jakoś wypełnić zadanie  Skierowałam dłoń w strone chłopaka, a wszystkie krople które po nim delikatnie ściekały utworzyły małą kulkę lewitującą obok mojej ręki. Z dużą szybkością pchnęłam kulę pod jego twarz, która natychmiastowa przybliżyla się do ściany, by uniknąc kontaktu z żywiołem. Zaśmiałam się lekko widząc strach w oczach chłopaka, i skierowałam kulkę z wodą do wazonu, gdzie bezpiecznie ją opuściłam.
-Słuchaj, nie wiem jaki jest twój plan, ale wiem że poprzeczkę ustawiłes sobie za nisko, bo powinna być ponad twoje siły. Więc radzę ci to zmienić. Dorgi XY, jeśli myślisz że ja jako XX jestem słabsza do się grubo mylisz.
-Oj, widzę że muszę być bardziej czujny, bo jak widać foczka, zna parę sztuczek. Nie bój się... tygrys też coś potrafi. Zaprezentować?
-Tak, poproszę. -powiedziałam, a on jedym ruchem ręki sprawił że obok nas pojaiła się wielka bańka.
-Panie przodem. -powiedział, wyciągając przed siebe rękę pokazując abym weszła do tego... czegoś.
-Co ty planujesz? -zapytałam.
-Zaprawentować moje umiejętności w malym pojedynku, chodź, nic nie ryzykujesz, no może życie. Ten pojedynek nie jest dość bezpieczny. Wiesz, powalczymy trochę, a kiedy któres z nas powie stop, albo straci siły, to wtedy oznacza wygraną, chociaż ja bym na twoim miejscu na nią nie liczył.
-Nie licze na twoją wygraną, -powiedziałam wchodząc do bańki. -A po kiego ta bańka? -zaptałam.
-No wiesz. Masz takie urocze mieszkanko. Szkoda by było gdyby, ktoś ci je spalił. Aha, i naprawdę nie chcę cię  TERAZ zabić. I rozumiem że ty mnie też. Wiec nie traktuj tego jako pojedynek na śmierć i życie. -powiedział akcentując słowo "teraz".Otoczył mnie ogniem który cały czas się powiększał, jedyne co mogłam zrobić to go oczywiście zgasić. Nie wiem skąd we mnie taka wielka moc. Nigdy nie mogłam stworzyć nawet  najmniejszej kropli wody. A co dopiero wielkiego strumienia. -Pf... i co panno, za nisko sobie poprzeczkę postawiłeś? Mógłbym teraz rzucić na ciebie kulę ognia i już bym wygrał, ręce masz zajęte gaszeniem ognia. -powiedział patrząc się jak nieudolnie próbuję zgasić to co jest wokół mnie. Zrobiłam wielką kule, a następnie  nią zakręciłam robiąc wir wodny, okrążył on Adama, który dosłownie parę sekund temu był tak pewny siebie.
-No i co? Nie zajmiesz się wyparowywaniem wody?-zapytałam.
-Ty się lepiej zajmij gaszeniem, albo się poddaj. Bo ogień się rozchodzi. -ok, ma zajęte ręce na potrzymywaniu kręgu ognia wokół mnie, i jak widać nie użyje tego ognia na wodę która jest także wokół niego. Tylko że w tym problem że jemu ta woda nic nie robi, bo go nie dotyka, a mi ten ogień tak, strasznie tu gorąco. Ugh. Musze coś zrobić. Ale nie mogę się poddać. Ehh.. co mi szkodzi. Opuściłam dłoń zabierajc kulę z woda zpowrotem do siebie. Adam widząc że przymierzam się do ataku, także opuścił swoją dłoń, i tak samo jak ja zrobił kulę lecz z ognia. Jak się domyślacie rzuciłam w niego tą kulą, on niestety oddał tym samym. Nasze kule spotkały się tworząc swoją własnę wojnę. Zasada jest prosta. Kto będzie bardziej skoncentrowany ten wygra. Niestety mimo wielkiego oporu, jaki wkładałam w moją broń, kula z ogniem powoli się do mnie zbliżała.
-Wiesz co? -powiedział, a ja się tylko na niego popatrzyłam. -dobra jesteś. Ale to nie znaczy że jesteś ode mnie lepsza. Spójz na to. To moja kula zbliża się do ciebie, twoja słabnie, moja się powiększa. Nie łudź się w tych rzeczach sa ważne trzy rzeczy, siła, skupienie oraz wiedza. Oczywiście jestem silniejszy. A wiesz czemu w naszym żywiole idzie się na misję od 18 lat? Bo mamy więcej czasu na naukę. Np. takich zaklęć. Domyślam się że to co teraz robisz jest dla ciebie nowością.Dla mnie też. Ale wiesz... mialem czas aby poznać to co może się stac. I oboje zostaliśmy obdarzeni właśnie takim czymś jak kierowaniem żywiołu. No nie jestem znowu taki zły, powiem ci coś co ci się może przydać. Tego nie będziesz miała zawsze, więc może być tak że pojawi się jakiś przystojny, seksowny i bezczelny chłopak i tak jak teraz będziesz chciała w niego rzucić wodą, a tu nic się nie dzieje. Wiesz to się pojawi tylko wtedy kiedy będzie nam to wyjątkowo potrzebne, jak widać teraz jest nam to potrzebne, chociaż nie wiem po co. No ale cóż, ktoś kto sprawuje władze nad wszystkimi żywiołami stwierdził że przyda się nam taka "walka zapoznawcza". Nie będziesz żyła tak jak myślałaś, z zewnątrz masz luksus, ale zrobię wszystko aby w środku był bałagan, twoja dusza będzie rozerwana, a oczy będa krwawiły, taka jest moja misje i planuję ją wypełnić. -powiedział a kula z ogniem była coraz bliżej, nie miałam już sił, ale nie mogłam się poddać, co to to nie, to uraziłoby moją godność. Hmm... musze coś wymyślić, muszę, muszę...
-Ał! -krzyknęłam i zaczęłam głęboko oddychać, przykucnęłam i zrobiłam dziwną minę... no wiecie, taką przerażającą. Jak widac złapalam na to Adama, gdyż opuścił ogień i podszedł do mnie. Dotknął mojego ramienia. Co sprawiło że ciepło wydobywające się z niego przeszło przez całe moje ciało. W sumie, to myślałam że jak się dotkniemy to będzie straszny ból, a przyznam że jest to nawet przyjemne.
-Co co się stało! Myślałem że jeszcze cię nie dotknie...-zacząl mówić a ja w tym czasie okrążyłam go wirem, tak że nie mógł użyć ognia.
-Poddaj się. -powiedziałam
-Ha, wcale nie, zaobaczymy ile tak wytrzymasz. I musze to powiedzieć, chociaż wątpię byś usłyszała to ode mnie więcej razy, ale Byłaś świetna, to bylo świetne. ALe przyznaj ja tez jestem dobry.
-Chciałbyś.
-Nie, nie chciałbym, nie musze nawet chceć, bo ja jestem dobry! Jestem lepszy od ciebie. Tylko tego mi nie powiesz. Nigdy nie myślałem że będę stał sobie całkiem spokojnie kiedy wokół mnie bedzie wir wodny. Wiesz że jestem w stanie wytrzymać tak dłużej niż ty utrzymując ten wir wokól mnie? Jeśli nie wiesz to, już wiesz.
-Bardzo lubisz gadać. Wiesz, właściwie to mało kiedy siedzisz cicho. I wiem, ale ciekawe ile jesteś w stanie wytrzymać kiedy kapie na ciebie woda co? -zapytałam a nad nim pojawiła się mała kulka z której sączyła się  woda spływająca na jego czoło. Zrobił się blady, i zniknął mu z twarzy ten jego uśmieszek. -I co? Jak tak lubisz gadać, to może powiesz. Dobra, Juliet, wygrałaś, jesteś ode mnie lepsza. Poddaję się.
-Powiedziałaś to!
-Co?! Nie!
-Tak! Powiedziałaś poddaję się!
-Ty też to powiedziałeś!
-Ale ty pierwsza,
-Ale ja się nie poddaję!
-Ale tak powiedziałaś! Wygrałem! -mówił z tonem małego dziecka, to jest typowy dzieciak w ciele osiemnastolatka który myśli że jest BadBoyem,
-A co dokładniej powiedziałam?
-No powiedziałaś coś takiego. Dobra, Juliet, wygrałaś, jesteś ode mnie lepsza, poddaję się.
-Ha! WIedziałam!-krzyknęlam, teraz to ja zachowuję się jak dziecko, no ale cóż,powiedział to. Uwolniłam go z tej wody i wyszłam z bańki.
-To było niesprawiedliwe.-powiedział wycierając czoło.
-Każdy mówi to co myśli. A teraz kiedy już oboje wiemy że jestem od ciebie lepsza to możesz sobie pójść.
-Wyganiasz mnie? -zapytał
-Nie, nie mogę cię wygonić bo cię tu nie zapraszałam.
-Czyli jeśli sam tu wszedłem, to znaczy że sam stąd wyjdę. Albo nieee... nie wyjde stąd.
-Liczę do trzech, i albo sie tutaj nie ma, albo twoje nogi z których możesz zrobić użytek, będa pokryte wodorem oraz tlenem. Raz... Dwa... ... ... Dwa i pół... Dwa i trzy czwarte! Chcę się przebrać i iść spać Masz rok na dręczenie mnie! Daj spokoj pierwszego dnia!
-Właściwie to drugiego. I masz rację mam rok, rozumiem jeseś zmęczona już późno. -powiedział zapalając papierosa. Kurde... ja się dziwie czemu się jeszcze alarmy nie włączyły. -tylko wypalę papierosa, bo na korytarzu nie można palić. -zmroziłam go spojżeniem i usiadłam na kanapie z złożonymi rękami czekając aż sobie pójdzie. Właściwie to myślałam że będzie gorszy. Teraz jest bardziej złośliwy... Ale tak mile złośliwy. Mógłby, Robić ze mną co chce. Taka jest niestety prawda. Tylko udaję silną. Ale on tego nie robi. W końcu jak sam mówił na początku, teraz się z tobą podroczę, później będziesz cierpieć.
-No to do jutra, i dobrano... nieważne. -powiedział wychodząc.

____________________________________
Wiecie co? Ja miałam już tu nic nie pisać! 
Wiem że zaczyanam zawalać, ale to nie moja wina!
Nie mam takiego talentu jak wy:( 
Gdyby nie fakt iż Medicatus_Hope 
ma urodziny, to rozdziału by wcale nie było!
Aha, i wiem że to jutro. Ale nie wiem czy jutro będę :( 
A nie chcę spóźnionego rozdziału!
Więc wszystkiego naj na prawie urodziny!
Tak, nie ma po co pisać jak mało osób czyta. 
A tym bardziej mniej komentuje!
Po co mam wgl. pisać, jeśli nikt nie przeczyta? 
Ten rozdział mi się także nie podoba, ale według 
mnie jest lepszy niż tamten. 
Nie podoba mi się koniec, ale podoba mi się początek 
i tym przeważył ten rozdział. 
Jeśli nie będziecie komentować nie ma nn!
Bo po co? 

komentarze=3 rozdział









Autor:Acoustic_Version

7 komentarzy:

  1. Dziękuje jesteś piewszą osobą co dostałam życzenia xdd Rozdział cudny, ale on jest taki agorancki. Lubie takich xdd Czekam na nn i komentujcie proszę !!!!!!!! I masz dodać

    OdpowiedzUsuń
  2. ALE.TO.JEST.BOSKIE!!! Ta ich walka jest niesamowita! No w sumie to była xd tak się cieszę, że jest ta notka! Cały czas śpiewam o twojej notce! Jest taka bajeczna! Mam nadzieję, że pojawi się szybko 3 komentarz!
    Pisz szybko nową notkę!!!
    Selcia<3

    Dajcie szybko 3 komentarze co chcę nową notkę!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. HA!HA!HA! Masz już komentarze więc czekamy na 3 rozdziały jutro ;D A tak na serio to rozdział świetny ale to jak zawsze. Ich relacje robią się świetne! Czekam na następny taki świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo boski rozdział *.* coś mi się wydaję, że nie wypełnią swojej misji, iskrzy, oh, iskrzy ! ; )

    OdpowiedzUsuń